Strona:W XX wieku.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pokoju, w innym, gdzie były obicia jedwabne bouton d’or...
— Buduar babci! — szepnęła margrabianka.
— I słyszałem polecenie, które Wasza Ekscellencya wydała marszałkowi domu — dokończył nasz bohater.
— Cie wy, ludzie, co się dzieje! — zawołała po polsku pani Maryna Grzędzianka, nie mogąc wobec podziwu, który ją ogarnął, powstrzymać tego okrzyku serca, zdradzającego jej plebejuszowskie pochodzenie.
It is a Mahatma! It is a Mahatma! — przytwierdziła z brytańską żarliwością Angielka, widząca w tem, co powiedział młodzieniec, jeno fakt, udowadniający religijno-filozoficzną tezę, do której apostołowania czuła się powołaną.
Z bezmierną czułością w naszego bohatera wpatrzona, milczała Dolores, uśmiechając się do myśli, które w tej chwili przędła jej główka. Nie było tam miejsca na podziw, ani na teozofię; pod wpływem tego, co powiedział młodzieniec, inne ją opanowały uczucia, napełniając serce jej lubością. Przyszło jej na myśl, że wczoraj przez cały czas rozmowy marszałka z jej prababką czuła się nad wszelki wyraz szczęśliwą, i zadawała sobie pytanie, żali to