Strona:W Sudanie.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

giém opowiadaniem, z gorączkowym rumieńcem na rozpromienionéj radością twarzyczce.

..........................

Dzień świtać już zaczynał.
Orzeźwiony pomarańczami, które mu mała murzynka przyniosła, napiwszy się do syta z glinianéj amfory pełnéj świeżéj i chłodnéj wody, zaczerpniętéj w odległém źródle, płynącém na posłauiu zielonych traw, pod gęstém sklepieniem bambusów, Gaet słuchał obrazowéj i wielosłownéj mowy Joanny-Maryi. Wzrok jego śledził z zajęciem śmiałe, a dziewiczo przecie skromne ruchy giętkich jéj członków, których żadna zasłona nie kaziła kłamstwami swoich draperyi, poił się przedziwnym czarem téj młodości, czystością posągowych linii ciała, delikatnie, wdzięcznym rysunkiem kończyn drobniutkiéj postaci o wązkiéj stopie, na koczownicze jéj pochodzenie wskazującéj, o podbiciu tak wygiętém, że pod podeszwą ślicznéj nóżki boséj, pomiędzy palcami a piętą, przepłynąć-by mógł z łatwością wąziutki strumyczek wody.
Razem ze świtem ukazała się na niebie tęcza, i zwolna znikła; barwy jéj mdlały jedna po drugiéj jak wspomnienie w letargiczném zapomnienin, powoli siłę swą tracąc; deszcz padał ciężkiemi, ciepłemi, do łez podobnemi kroplami, a na wschodzie płynęła rozwiewna, postrzępiona blado-zielona chmura, złotem i purpurą leciutko przeświécająca.
Młody człowiek wyciągnięty na burnusie z sierści wielbłądziéj, rękę na łokciu, a głowę na ręce oparłszy, nie odwracał wzroku i myśli od téj istotki zamorskiéj, tak od jego plemienia zupełnie innéj, któréj duszyczka istnienia własnego nieświadoma i pełnią sił swoich niewładnąca, miała jednak rzewny i prosty urok dziecięcy, wraz z gorącym zapałem i męzką dzielnością wojownika, a przedziwnym kobiecym instynktem litości z ukochania płynącéj.

..........................

Nieszczęśliwa załoga warowni była jeszcze pogrążona we śnie; nikt nie przeszkadzał długiemu sam-na-sam Gaeta i Joanny-Maryi, a młody oficer czekał na koniec opowiadania dziewczynki, aby pobudzić kolegów i zwiastować kapitanowi radosną wieść przez Maryę-Joannę przyniesioną.