Strona:Włodzimierz Stebelski - Roman Zero.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Nareszcie mówisz suchym, martwym głosem,
Że wszelka miłość smutną jest chimerą,
I że najszczersi ciężkim tobie ciosem,
Zabili duszę jak łza boża szczerą, —
Że się urąga dziś nad twoim losem
Ten, co cię zdradził, ten nikczemny Zero —
A jak cię twoi zdradzili najszczersi,
Nie chcesz wypłakać na braterskiej piersi?“

„Wiedz, że młodzieńca tego już poznałem,
I nie chcę wierzyć, żeby był nikczemny!
Że oko w oko jemu już zajrzałem,
Chyba że wzrok mam tępy, błędny, ciemny!“ —
I przyszedł do mnie mistrz, aby z zapałem
Krzyknąć, że wyrok wydał niedaremny —
A hrabia został jak cedr bez korony
Sam-na-sam z marą wiarołomnej żony...