Strona:Włodzimierz Stebelski - Roman Zero.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale nie zrzucił z drogi księżycowej
Tej bohaterki obłęd grzechu mglisty!
I kiedym tylko w złości purpurowej
Jak szpieg spoglądał na jej szlak przejrzysty —
W ciszy powszedniej i w wrzawie balowej
Miała na duszy ten sam promień czysty,
Miała na czole ten sam wyrok twardy —
Majestat cnoty i majestat wzgardy!