Strona:Władysław Tarnowski - Krople czary - cz. I i II.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
90

nych intryg, do dziś niejasnych, na które pręgierz czeka; rząd narodowy niekonfunduje się, i gdy już niejeden załamał ręce, bierze na nowo władzę, organizuje ją i radosnéj Moskwie znów w żywe oczy woła powstanie: oto jestem! i trwa w podmuchach zimy, trwa wolą bożą i siłą własną, niemając nawet czasu dość opłakać poległych olbrzymów bohaterstwa i apostołów idei — w czém wyręczają go spłakane Polki, i pobojowisk wiosenne skowronki, wieszczące z wiosną lepszą dolę. — Przychodzi wiosna — poczyna się hekatombą Miechowa! tą siostrą Somosierry!... mija w walce lato — mija jesień, jak las rąbany walą się wodze i legiony coraz nowe. Świat Platonicznie rozczula, to zdumiewa się nad nami — Francya przemawia przez swego Cesarza, który genialnie zmateryalizować ją potrafił i zapał jéj ostudzić a zyskać. — Nadchodzi zima — drugą zimę w lasach walczy Polska i Litwa — walczy do wiosny — tyle szlachetnych ofiar pada, że naród traci ich liczbę, a nikt — nikt garstki ludzi nam nieposłał!... Odstąpiła nas Anglia, Austrya wysunęła szpony, a wprowadzeniem stanu oblężenia, w Galicyi, zadała cios ruchowi wojennemu — (co najlepiéj dowodzi, jak niesłuszne są krzyki przeciw Galicyi wymierzone). W tym składzie rzeczy odstąpiła nas wspaniałomyślna Francya, któréj przeszedł humor zapału — oziębiona zręcznie przez Cesarza — Cesarz Napoleon III odstąpieniem sprawy naszej splamił honor Francyi — splamił go na długo — jak nikt, nigdy dotąd, — a Moskwa urąga śmiechem Hienny na Cmętarzach pobojowisk, nieczując, że to początek jutra, i że wcale nieosiągnęła celu — tradycya powstania wsiąkła w naród, roztysiączniona w nim poczuciem swéj nieśmiertelności — oto przebieg sprawy, która przeszła jak aniół Pański po ziemi naszéj, i weszła do serc naszych przed przemocą ucisku.
Co nam na dal poczynać? patrzmy w siebie i z siebie wyciągnijmy śródki ratunku, niech każdy, kto czuje powie, co widzi!... Ktokolwiek dziś syczy przeciw świętości ruchu narodowego, i ducha jego, niewart