Strona:Władysław Stanisław Reymont - Rok 1794 - Nil desperandum.djvu/408

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

liberalistę. Wygłaszał maksymy rewolucyi francuskiej. Umiał też w potrzebie wygodzić sakiewką lub przegrać w faraona. Nie gardził również kielichem i nie szczędził powolnym swojej protekcyi. Tymi chytrymi obroty wkręcił się, gdzie zechciał, że w końcu przyjmowano go z otwartemi ramionami, biorąc się na lep jego układności. Znarowił się i do nas. Ja byłem wówczas jeszcze w ukraińskiej dywizyi a w domu gospodarowała matka wdowa, z młodszemi dziećmi. Wpadła mu w oko moja siostra Zośka, dziewczyna wielce urodziwa i wdzięcznej postaci. Dalejże więc zabiegać o jej względy i stroić koperczaki. Przyjeżdżał często, nieledwie codzień, przesiadując nieraz do późnej nocy. Nie neguję, że i dziewczynie musiały być miłe dusery i dworne komplimenta tak świetnego kawalera i powolnie dawała im ucho. Gładki pono, wymowny, oświecony i do tego graf! O małżeństwie chytrze zatrącał i z coraz gorętszymi afektami się wyznając, próbował dojść do konfidencyi. Wszelakimi sposoby próbował otumanić dziewczynę. Sprowadzał chóry swoich gemeinów, urządzał promenady i rzęsiste iluminacye. Aż w końcu poczciwe matczysko, spostrzegłszy całą nieprzystojność sytuacyi, wymówiła mu dom. Zemścił się po zbójecku, bowiem nocy następnej napadł zbrojnie dwór i dziewczynę porwał przemocą.
— Nie imaginowałem go zdolnym aż do takiej nikczemności.
— Nie było komu bronić a wstyd nie pozwolił wołać sąsiadów na pomoc. W domu zapanowała rozpacz, płakano po nieszczęsnej jakby po zmarłej, gdy