Strona:Władysław Stanisław Reymont - Przed świtem.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 206 —

— Idźcie już, bo was kto zobaczy. Ale, Nastka mi mówiła, że kiedyś dziedzic powiedział, że kupiłby łączkę, bo mu się wrzyna w jego pole. Możebyście poszli do dworu, co? Zawsze lepiej zapłaci, niż chłopi.
— Prawda, a że też mnie to do głowy nie przyszło. A to ze dwa roki temu, to nawet dziedzic przysyłał z tem ekonoma...
— I trzeba to wszystko duchem robić... — powiedział energicznie...
— Niech ino Herszlik przyjdzie, on przeprowadza ludzi...
— Prawda, sam widziałem. A jakby nie przyszedł do niego żaden...
— Mówili w karczmie, że za dwa tygodnie wychodzą ludzie z Woli...
— Za dwa tygodnie! To ja już będę całkiem zdrowy! — wykrzyknął wesoło.
— Zajdę tu do ciebie wieczorem.
— A idźcie do dziedzica, abo i do księdza po to lekarstwo, ino go dużo przyniesiecie, to prędzej wychoruję — mówił energicznie, prawie rozkazująco, aż stara zatrzęsła się z radości, że jej parobek kochany już tyle sił ma w sobie.