Strona:Władysław Stanisław Reymont - Na zagonie.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czemu na Gromniczną z pługiem albo broną nie wyjdziesz w pole? Czemu owieczków nie strzygą w zapusty? — Bo na to nie pora, bo na wszystko Pan Jezus swoją porę, swój czas wyznaczył. Miarkuj sobie tylko, jakie to wszystko Boskie urządzenie jest.
— Prawda, babko, miarkuję sobie, ale mi ckno, że, choćby człowiek naprzód chciał dostać jakiej dobroci, to nie można.
— Ale! chcieć każdy zawsze powinien, jak i pilnować swojego czasu. Czas przyjdzie na wiosnę sadzić ziemniaki, siać owies, — to nie chciej sadzić, nie chciej siać — będziesz miał co jeść w kopania, będziesz miał co zbierać, jak pora przyjdzie zbierania?
— Prawda, babko, prawda, ale wy też pomyślenie mądre macie — laboga.
— Każdy powinien mieć pomyślenie za siebie i za drugich, bo przecież za ludzi nie świnie będą myśleć.
— Prawda, babko, prawda!
Tak sobie rozmawiali w długie wieczory marcowe Tomek Baran ze starą Jagustynką.