Strona:Władysław Stanisław Reymont - Lili.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
167
LILI

wała kilka piosenek w rodzaju »Dziewczę z buzią jak malina«, olśniewając nietyle głosem, ile doskonale uwydatnionym biustem i palącemi oczyma.
Pił likier jakiś, palił cygaro, pił czarną kawę, przyrządzoną przez doktorową, która mu półgłosem dawała życzliwe rady, płynące z macierzyńskiego serca, żeby rzucił teatr i powrócił do domu, i gdy jej w rozrzewnieniu likierowem powiedział, że zrobi to za dni kilka, to nietylko go po matczynemu ucałowała i przytuliła do wezbranej radością piersi, ale i ofiarowała gościnę u siebie na czas dłuższy, aby mógł przyjść do równowagi, co go tak rozrzewniło, że całował przez kilka minut jej piękne białe ręce,