Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Powiada — Polska wolna i każdy wracać powinien.
— Wolna! wolna! Niech się kto tą wolnością naje i odzieje. Kościół potrzebuje restauracji, są jeszcze długi za postawienie szkoły, i któż je zapłaci? Przecież to wszystko za polskie pieniądze, i skoro naszych braknie, zabiorą jak swoją Ajrysze. Nie odmawiam, ale później, jak w Polsce skończy się wojna i ustalą się porządki. Teraz tam bieda, mało to im teraz posyłamy?
— My przecież z pustemi rękami nie pojedziemy.
— Otóż to, dopóki będą dolary, to i ojczyzna będzie wam rada.
Skinął jej głową i poszedł w głąb mieszkania.
Merka wróciła do domu bardzo zgryziona, bo jeśli sam ksiądz tak mówi, to musi być prawda. Wystąpiła też z temi racjami do męża, ale Michał ani chciał słuchać i, srodze na nią rozgniewany, krzyknął.
— A nie chcesz, to sam pojadę, dam sobie radę i bez ciebie! — Przestraszył się jed-