Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Maj Gad! jak się to dziwnie składa! Pamiętam, człowiek nie śmiał patrzeć przez płot do ogrodu, a teraz to wszystko twoje! Co się stało z dziedzicem?
— Zjadły go żydy. Mosiek kupił od niego Modrzew na parcelację.
— Jezu, ile się na dworskich topolach nawybierało wróbli! I była we dworze jakaś panna ze dwadzieścia lat, stara, jeździła na koniu, i całe stado psów za nią latało. I po wielkich panach zasiadł tam Mosiek!
— Ojciec pisze, jako dom docna spustoszony, żyd nawet szyby powyjmował z okien i posprzedawał. Ziemia tam pono bardzo dobra, rodzi wszystko.
— Czy i corue będziemy mieli? — pytała Merka przez otwarte drzwi.
— Akuratnie zajedziemy na młodą.
— I ty będziesz modrzewskim dziedzicem? — pytał jakby z niedowierzaniem Franek.
— Nie bój się, cybuchem nie dosta-