Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żywności straty znaczne, że odkryto różne nieprawidłowości w intendenturze, ale zresztą wszystko dobrze.
Pochylił głowę.
Odeszli. Był zmęczony. Poczuł na barkach trud rządzenia miljonami! Usnął, lecz obudził się wkrótce. Cały pociąg spał... Noc była szara i zadeszczona, wiatr świstał po szybach, chmury goniły po niebie. Migotały jakieś światła przyziemne, jakieś mieszkania, stacje, wsie, siedziby porozrzucane...
— Co oni tam myślą, jak tam jest naprawdę? Co to jest ten naród?
I wszystkie straszne rzeczy, które niekiedy przedzierały się do niego, na pamięć mu przyszły: klęski, głody, bunty, rozpacze ludu...
— Pójdę w naród i dowiem się! — pomyślał. Tak! Tak! błyskawica go olśniła i zerwała do czynu. Tak jest! Ojciec prawdziwy zniży się do dzieci, wysłucha, zobaczy, przekona się o wszystkiem!
Kazał sobie podać cywilne ubranie, na-