Strona:Władysław Stanisław Reymont - Krosnowa i świat.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Więc zaczął śpiewać półgłosem, chwytając powietrze:

W żłobie leży, któż pobieży
Kolędować małemu...

Na pierwszy dźwięk melodji Bolek drgnął, uniósł się, prawie usiadł na łóżku. Twarz mu pałała, usta drgały nerwowo, rozgorzałe oczy wlepił w śpiewającego. Zdawało się, jakgdyby pił melodję całą swą istotą. Pierś podnosiła się gwałtownie, rozpierana wzruszeniem... był bliski omdlenia z nadmiaru szczęśliwości.
Lecz co to? Już nie słyszy Stefana?... Cały chór śpiewa! Jakiś kościół wiejski, barwne tłumy ludu, głosy organów poważnie płyną pod sklepieniami. Na stopniach ołtarza siwy ksiądz starczym, drżącym głosem intonuje:

W żłobie leży...

Rozkołysany tłum zbitą falą głów podchwytuje melodję i śpiewa z uniesieniem nieuczonemi głosami:

Któż pobieży...