Strona:Władysław St. Reymont - Z ziemi polskiej i włoskiej.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 270 —

Relikwjarz jest srebrny, okrągły, podobny do ogromnego zegarka z kopertami z kryształu.
Oprawa i rączka do trzymania okryte ozdobami trybowanemi i siatką niezmiernie delikatnych arabesek, pochodzi, zdaje się, z XV-go wieku. W środku, pomiędzy ściankami kryształowemi, zamknięte są dwie ampułki, okrągłe i spłaszczone, z szyjkami wąskiemi i krótkiemi, zupełnie podobne do odnajdywanych w katakumbach.
Ksiądz zeszedł z relikwjarzem do balustrady i uniósł go wgórę, dwóch świeciło ztyłu ścianek kryształowych.
— San Gennaro! San Gennaro!
Buchnął jeden olbrzymi krzyk z tysiąca piersi, przedarł się przez dymy i mroki i bił w kamienne sklepienia wielkiemi rytmami uniesienia, wiary, miłości i prośby.
Ksiądz z relikwjarzem cofnął się do ołtarza i dał go do całowania najbliżej stojącym i głosem mocnym rozpoczął modlitwy.
— San Gennaro! San Gennaro! — jęczał, prosząc, tłum, i zaczął głośno powtarzać za księżmi hymny: głosy się podnosiły, rozpalały, brzmiały coraz większą prośbą, ręce wyciągano do ołtarza, łzy płynęły strumieniami, usta się trzęsły, płacz przechodził w łkanie, spazm jakiś ogarniał wszystkich i trząsł, łamał i rzucał nimi coraz potężniej.
Po kilkunastu minutach wziął relikwjarz ksiądz drugi, ten pierwszy nie był już w stanie utrzymać się na nogach ze zmęczenia.