Strona:Władysław Orkan - Z tej smutnej ziemi.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PRZEKLEŃSTWO

Tam w dole — czarne ludzkie zmalałe mrowisko.
Żaden jęk, żadne echo ku mnie nie dolata.
Wyolbrzymiałą duszą płynę w nieskończoność świata,
Wpatrzony w białe słońca rozkwitłe ognisko.

Lecz oto płacz od ziemi idzie chmurą ciemną,
Zbliża się piorunami głodne wężowisko.
Grą piekieł dochodzi ku mnie życie — już jest blizko,
Już u stóp moich ryczy burzą — już nademną!...

Tam w górze — białe słońce goreje wieczyście,
Lecą gwiazdy, migocą, jak ogniste liście,
Świecą barwami kwiatów po niebieskich dworach.

Jam jest jak wiatr, padolną obłąkany nędzą —
Ledwo go skrzydła lotu nad chmury zapędzą,
Już spada i budzi się na swoich ugorach.