Strona:Władysław Orkan - Pieśni czasu.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Już nie pierś tu rozbija szyk,
Już tu nie ramię męża, —
Z oddali śmierci wpada syk,
Niewidny wróg zwycięża.

Nie trójwiosłowców wdzięczny haszcz
Pruje odmęt głęboki,
Lecz ogniem śmierci grzmiące z paszcz
Stalne, potworne smoki.

W powietrzu krążą oczy zdrad,
Czarne ptaki Widzuny —
Na wojska spada ognia grad
I biją z dział pioruny.

Cóż dziś Hektora srogi miecz!
Cóż głośne Greków kłótnie! —
............
Homer, widzący ninie rzecz,
Sławną strzaskałby lutnię.