Strona:Władysław Orkan - Pieśni czasu.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na dźwięk grających jej rogów
Miasto wszelakiej nieprawości,
Jeryho, padnie, zburzone.



III.

Otwórzcie się zawierze! Otwórzcie się na oścież!
Bo oto idzie lud szumiącym lasem,
Idzie przypływem spienionego morza.

I z miast, i siół, ze wszystkich ziem,
Pędzony wiecznym głodem,
Za pieśni wstałej wielką mocą,
Za bojowników swych przewodem,
I dniem
I jasną od błyskawic nocą
Pospiesza —

Z okrzykiem światu ginącemu: gorze!
Dochodzi do bram —
Wyrasta nieprzejrzany las, bezmierna rzesza,
Bezbrzeżne, okiem nieobjęte morze,
Któremu góry, idące do słońca,
Najwyższem czołem nie położą tam!
Zda się, że granic niema, brzegu ani końca...

Przez długie wieki ciskał czas
Nasiona w ziemię urodzaju,