Strona:Władysław Łoziński - Dwunasty gość.pdf/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

186

Wzięto go tedy do klasztoru i tam pozostał. Byłem tedy już spokojniejszym o nieszczęsnego opętańca, bo widocznie umysł jego w ciemności szaleństwa popadł. Już na doświtku wróciłem do domu, i padłem znużony na łoże, aby odpocząć nieco po straszliwościach tej nocy...
Nazajutrz poszedłem zaraz do klasztoru OO. Karmelitów, aby Aksamickiego odwiedzić, ale zastałem go bez przytomności i w gorączce. Opowiadano mi, że się był uspokoił i przytomność uzyskał, że się wyspowiadał z wielką skruchą i Przenajświętszy Sakrament przyjął, ale potem znowu w gorączkę wpadł i dotąd w niej pozostaje. Z majaczenia jego, bo ciągle w malignie bez składu coś mówił, domyśleć się można było, że w one gusła nieczyste i czarodziejstwa jakieś szpetne wciągnął był i nieszczęśliwą narzeczoną swoją, ale jak to wszystko się działo, to pozostało tajemnicą na zawsze. Wykryło się wprawdzie później, bo się przyznała do tego stara służąca zmarłej panny, która niegdyś była jej piastunką, że razu jednego Aksamicki wymógł to na swej pannie, że z nim i z nią razem do owego Zapatana się wykradła potajemnie z domu, że stamtąd z wielką trwogą powróciła, i że odtąd ciągle jakoby w gorączkowej fantazji się znajdowała, aż w ową śmiertelną niemoc wpadła. Piastunka stara opowiadać miała, że się odbywały przy tej okazji jakieś straszne zaklęcia i przeróżne gusła, że panienka jej w zwierciadło jakoweś czarne spojrzała i zaraz zemdlała i że ją bez życia prawie napowrót do domu chyłkiem a potajemnie odwieziono. Wiem