Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Mare nostrum.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ragutowi...Dziś muszę ją posiąść! Dziś muszę ją posiąść!” — powtarzał sobie w myśli, postanowiwszy sobie uciec się choćby do gwałtu, byleby już raz skończyć z tą sytuacją, tak jego zdaniem głupią.
Ona zaś, nie zdając sobie sprawy z jego myśli, wprowadzona w błąd nieruchomością jego wyrazu twarzy, szeptała pocichu z oczyma, utkwionemi w daleki widnokrąg... Marzyło jej się ciche, jakby zakonne życie w malutkim domku, tu na Pausilippie.
— A przecież — ciągnęła dalej — otoczenie to nie sprzyja wcale samotności; krajobraz ten jest jakby stworzony do kochania. Ach, starzeć się tak powoli we dwoje, kochając się, w obliczu tych niezmiennych uroków zatoki! Jakiż żal, żem nigdy nie była kochana.
Słowa te dotknęły Ferrtguta, który w odpowiedzi swej dał ujście zgryźliwemu, napastliwemu nastrojowi. A on?... Czyżby więc on jej nie kochał? Czyż nie byłby gotów dowieść jej tego choćby poświęceniem bez granic Na te poświęcenia jednak, któreby miały dowodzić miłości, pani Talberg nie wydawała się bynajmniej wrażliwa.
— Wszyscy mi to powtarzali; wszyscy przysięgali mi, że się zabija, jeśli ich kochać nie będę... Ale samobójstwo, w gruncie rzeczy, jest kwestją chwili: i nawet niema czasu potem, by go żałować; to jest poprostu wstrząs nerwów; gest, jaki się czyni z myślą, co inni o tem powiedzą, w przystępie pustej dumy aktora, pragnącego pięknie polec... Pewien człowiek odebrał sobie dla mnie życie...
Ferragut, posłyszawszy te słowa, drgnął zlekka. Czyjś złośliwy głos szepnął mu w myśli: „To już trzeci!“
— Widziałam go konającego — ciągnęła Freya — na hotelowem łóżku. Krwawa rana coraz mu rosła na białej opasce przez czoło: strzelił sobie w łeb z rewolweru... Był to pewien śpiewak rumuński. To było w Rpsji... Byłam przez pewien czas, artystką...