Strona:Urke Nachalnik - Żywe grobowce.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że tu się dostał, i postanowiłem w duchu nie dać mu krzywdy wyrządzić. Zbliżyłem się do Mieczka, który znów wziął w swoje obroty przybyłego, wykładając m u język złodziejski.
— Słuchaj dobrze, to ci się przyda. Nie będziesz już więcej frajerem. Masz tu kawałek papieru i ołówek i notuj sobie dzisiejszą lekcję. Wiesz co to jest „argus“, frajerze? — zapytał nagle.
— Skąd ja mam wiedzieć, proszę pana.
— Argus, to jest naczelnik, inspektor i ten co ci kazał brodę ściąć. Zanotuj sobie. Dzisiejsza lekcja będzie obejmowała tylko nazwy więzienne.
Żyd ze strachem notował.
— Klawisz — to dozorca więzienny, — tłumaczył poważnie Mieczek. — „Blatny“ to przekupny, bryndza, to bieda, której ty nie znasz, frajerze.
— Odejdź od niego, mówię ci, i daj mu spokój, — zwróciłem się do Mieczka. — Czego ty chcesz od człowieka? Chcesz pokazać, że jesteś łobuzem?
Wziąłem przybysza za rękę i zawołałem:
— Chodź pan tutaj, pomówimy sobie, — i począłem z nim spacerować po celi.
— Ja nigdy panu nie zapomnę, że pan się upom ina o mnie. Czego ten drab chce odemnie? Daję panu słowo, że gdy wyjdę stąd, nie zapomnę o panu. A za co pan siedzi? Poznaję po panu, że pochodzi pan nie z tego świata, co oni. Zapewne pan siedzi za dezercję, albo za oszustwo, ale nigdy za kradzież. Pan na takiego nie wygląda.
— Niestety pan się myli, ale mniejsza o to, za co siedzę. Powiedz mi pan, co słychać na wolności?
Opowiadał mi o różnych ciekawych rzeczach aż do apelu i sygnału do spania. Ponieważ wolnego łóżka nie było, a siennik miał jeszcze próżny, bez słomy, umieściłem go przy sobie.
Gdyśmy już wszyscy leżeli na łóżkach, Mieczek znów zaczął z niego pokpiwać. — „Co, panie Kac, — mówił, — w domu lepiej było z żoną kimać, jak tu?“
— O, lepiej, — przyznał Kac. — Ale ja tu długo siedzieć i tak nie będę, zobaczycie.