Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ileż-to myśli, ile wspomnień budzi,
Ileż wspaniałych czynów przypomina!
Widziałem Bolka raz jeden w mem życiu,
Kiedy odchodził... Na rok może przed tem
Biskup wrocławski zlał na mnie święcenia,
A wkrótce potem, pełen nienawiści
Ku wyklętemu, przybyłem na Kraków...
Byłem w kościele. Naraz wieść gruchnęła,
Że Bolko idzie... Nie pomnąc o niczem,
Nie mogąc zwalczyć grzesznej ciekawości,
Biegłem na zamek... Właśnie Bolko schodził
Ze schodów ganku. Głowę miał odkrytą,
Mocno zsiwiałą, oręża żadnego,
Płaszcz mu królewski zwieszał się z ramienia...
Wiatr z długą brodą igrał mu swawolnie...
A była taka potęga w tym człeku,
Taki majestat w całej tej postaci,
I taka duma i tak straszna boleść,
Żem, patrząc szeptał: „to król, to nie zbójca“...
Za rękę trzymał Mieszka maleńkiego...
Przeszli milczący w dziedziniec zamkowy,
I szli ku miastu... Rynek przepełniony
Był tłumem ludu; sądziłem, że miną,
Lecz szli tam prosto... Ach, co tam się działo!
Tłum, gdy go ujrzał, porwał się ku niemu...
W ogólnym ryku zlały się szyderstwa,
Jęki, wołania, przekleństwa i śmiechy...
Co tchu starczyło biegłem do dziekana,
Łzami zalany, wołając o pomoc
Dla króla z synem. Dziekan księży zebrał
I szedł do tłumu, by go uspokoić,
A króla zwolnić od czerni nikczemnej...
Nie śmiałem iść z nim, bo siebie się bałem,
Że nie wytrzymam, że rzucę się z pięścią
Na podłą tłuszczę, bronić wyklętego!
Biegłem naokół... Na błoniu raz jeszcze
Jego dojrzałem. Szedł tak, jaki pierwiej,
Dumny i smutny i nieporuszony...
Tylko na głowie były ślady błota,
I płaszcz królewski był porozdzierany,
I dziecię w strachu więcej się tuliło...

(Gallus nakrywa twarz rękoma. Długie milczenie).
GALLUS.

Gdzież jest Bolesław?


ARCYBISKUP.

Kto wie?... Może żyje...
Może się błąka tam, gdzieś, na pustkowiu,
Może mrze z głodu, od zimna kostnieje,

48