Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/485

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mogą współubiegać się z najsilniejszym przejawem uczuć mieszkańców stref południowych. A nie rzadko w piosence odnajdujemy tak gorące słowa miłości, jakby z ust Romea i Julji płynęły. Posłuchajmy, co mówi piosnka:

Leć, głosie, po rosie, prosto ku traktowi,
Powiedz dobry wieczór memu kochankowi;
Powiedz dobry wieczór, kłaniaj się odemnie;
Zali on mnie kocha, ja jego wzajemnie.
Widzę ja zdaleka siwego konika:
Pamiętaj, pamiętaj, ja dla ciebie żyję,
Ja dla ciebie żyję, dla ciebie umieram,
Dla cię świat zamykam, grób sobie otwieram.

Jako humorystykę miłosną ludu przytoczyć-by można tysiączne odmiany pieśni; parę ich tu podaję:

Pani matka zakazała,
Żebym chłopców nie kochała;
A ja się w tem nie poprawię,
Bo się z nimi rada bawię!

W ody nie przepłyną,
Dziewczęta nie zginą;
Zawsze będzie taka,
Co mi da buziaka.

Góry się rozpadną,
Chłopcy nie przepadną;
Zawsze się narodzą
I dziewczęta zwodzą.

Świeci miesiąc, świeci,
Świecą też i gwiazdy;
Każdy się zaleci,
Nie ożeni każdy.

Na zakończenie nie mogę się powstrzymać od skreślenia uroczego podania, zasłyszanego z ust ludu; odszuka w niem badacz śladów mitologji, a przynajmniej pozna, chociaż w części, bujną a poetyczną naturę naszego wieśniaka.

Leśny strzelec biegł lasem i nagle, znalazłszy się w oddalonej puszczy usłyszał kwilenie dziecięcia; ogląda się dokoła i spostrzega nareszcie na niewielkiej wysokości związane wierzchołki dwóch brzóz, a w nich uwite gniazdko, gdzie leżała płacząca dziecina; przestrach ogarnął człowieka, ale żałość przewyższyła to uczucie: zbliżył się do gniazdka i ujrzał wyskakującą z niego wiewiórkę, która widocznie spała obok leżącego niemowlęcia; strzelec domyślił się, że jest to czarownica, przemieniona w wiewiórkę, aby schwycone ludziom dziecko wychować między niebem a ziemią, na wierzchołku drzewa. Wieczór się zbliżał: oznaczywszy tedy toporkiem, gdzie spotkał tajemnicze gniazdko, powrócił i opowiedział zdarzenie to żonie; ta, ponieważ nie miała dzieci, postanowiła na drugi dzień rano zabrać do chaty dziecinę, bo wiedziała od dziadów,

473