Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/478

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KALECY.


Pogodny dzień lata, czyste powietrze, pełne woni kwiatów, dalekie widne horyzonty. Rozmawiając z mędrcem, wyszliśmy za bramę ogrodu. I oto u bramy ujrzeliśmy człowieka, który, pozbawiony nóg od urodzenia, rączo posunął się ku nam, opierając się naprzemian, to na dłoniach, to na tułowiu.
Bodajeście przepadli! — wołał ze złością, — wspomóżcie biednego kalekę!
Zadziwiły nas te słowa i prośba połączona z przekleństwem. Niektórzy poczytali go za warjata lub idjotę. A jednemu z nas przyszły na myśl słowa mędrca, dopiero co usłyszane, że wszelka wiedza i świadomość jest owocem porównania, chcąc więc sprawdzić, czy to twierdzenie nie poda klucza do rozwiązania zagadki, zapytał żebrzącego człowieka:
— Czemu prosisz złorzecząc? porównaj słowa twoje.
— Bodaj was, że was widzę! — odrzekł tenże; — gdybym znał tylko brata i siostrę, którzy także są bez nóg, jak ja, to-bym o kalectwie naszem nie wiedział. Ale widzę was, i wiem teraz, żem kaleka, wiem, niestety!
I przy tych słowach zasępił się i smutnie zwiesił głowę.
— Pociesz się — rzekł mu wtedy Mędrzec, — pociesz się i nie złorzecz nam, bo ty, ujrzawszy nas, kalectwo twoje przynajmniej poznałeś, a my naszego poznać nie możemy. Nie możemy poznać w czem ono polega, bośmy nie spotkali człowieka, któryby odeń był wolnym. Nie brak nam nogi ani ręki, nie brak wzroku i słuchu i wszystkich pięciu zmysłów: toż nie wiemy, że na innych gwiazdach żyjące istoty mieć mogą członki o tyle doskonalsze od naszych, jak nasze od twoich, i że zamiast naszych pięciu, dziesięć zmysłów mieć mogą, a każdy z tych zmysłów odsłania im światy tak osobne, jak nam wzrok i słuch i powonienie i smak i dotykanie...

I zapytał jeden z nas Mędrca, niedowierzając: — Jakież zjawisk światy ogarniałyby te istoty swemi dziesięciu zmysłami, skoro naszych pięć wystarcza, aby wszystkie ogarnąć zjawiska?

466