Zagaśnij, słońce! bo na cóż promienie,
Które do serca nie wnikają głębi?
Niechaj do reszty mnie ten lód wyziębi,
Jakim na okół tchnie boże stworzenie...
Dziwnie, że człowiek, co wyszedł zpod ciepłej —
Jak mówią — ręki Mistrza nad mistrzami,
Nawet najmniejszą iskrą nie omami
Bratniego serca i myśli zakrzepłej...
Straszna w tem wszystkiem mieści się zagadka:
Albo człowieka żaden Bóg nie stworzył,
Lub z powszechnego prawa tak wydrożył,
Tak się wypalił duch mój do ostatka,
Że dlań już ognia żadnego nie stanie...
Zagaśnij, słońce! Po cóż rozwiązanie!