Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

której imię same przysięgają bogi, a imiona cór jej biły niby hasła w nową rzucane Erę.
Z otchłani wynurzyły się mgławe cienie jasnych i ciemnych, złych i dobrych. Ci nawet, co pod Maratonem, Platejami, u Salaminy wawrzyny zbierali i ci, co gienjusz Hellady wzbili na niedostępne zmianom i pogromom losu wyżyny, w Proktusie rodzonego, chociaż marnotrawnego, uznawali syna. Przez chwilę szala przestała się wahać w Temidy ręku. Klijo śpiesznie po spiżowych tablicach przesuwała rylec. Uśmiechała się Modrooka! Uśmiechały się po przez łzy rzewne boginie i boginki, uśmiechał się sam Prometej; tuląc do zbolałej piersi iskrę niewygasłą... Bogowie z uznaniem pochylili czoło, a sędziowie, z miejsc powstawszy, rzekli:
— Odtąd każdy za własne, tylko odpowiadać będzie grzechy — rzekli i wyroczne zamknęli księgi.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Na jaką i jak długą karę Proktusa skazali, milczy podanie. Ciężko zawinił, więc i ciężko pokutował, zresztą... było to tak dawno! Było... nie było... To tylko pewne, że jeśliby słońce Hellady nie gasło właśnie na starej Ery skłonach, gienjusz grecki uczciłby w skazańcu synowskiej miłości gwiazdę, tę, co rozświeca mroki i zapładnia popioły. Twierdzą też niektórzy, jakoby dzielny Botsarys z Missolungi był Proktusa spadkobiercą.

Grodno.Wila Zyndram Kościałkowska.