Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tylko zbrodniczym zwodzicielem społeczeństwa, i potępiono ryczałtem wszystko, co przyniósł ze sobą. Zabrawszy się do wymiecienia istotnie bezpożytecznych, chociaż błyszczących rupieci i śmieci, wymieciono za jednym zamachem najcenniejsze ozdoby ducha i najdroższe naszemu sercu pamiątki. Postawiono zarazem zasadę, że tylko odtwarzanie tego, co oko widzi i czego ręka ludzka dotyka, może być celem prawdziwej sztuki i tylko z takich reprodukcji powinna się składać cała literatura. Zapomniano o tem, że nie to jest dziełem sztuki, co tylko działa na zmysły, ale to, co przez zmysły działa na umysł, nie to, co umysł do materji obniża, ale to, co go ponad materję podnosi, i nadano sztuce cel czysto zmysłowy. Odrzucono odwieczne pojęcie, że celem poezji jest podnoszenie rzeczywistości do ideału i nadawanie ideałom form takich, w którychby mogły zstąpić na ziemię i żyć między ludźmi, i ograniczono jej powołanie do mechanicznego kopjowania widzianych objawów bez względu na to, że te objawy są czasem nietylko brzydkie, lecz obrzydliwe, i że nietylko nie podnoszą umysłu czytelnika, ale go przytłumiają. Naturalizmowi nie chodziło o to, ażeby sprawił moralne wrażenie, tylko, ażeby wywołał nerwowe wzruszenie, a chociaż pomiędzy jego utworami znajdują się mistrzowskie dzieła plastyki i realnej prawdy, i na tem polu położył on niezaprzeczone około sztuki zasługi, to przecież myśl, która mu przewodniczy, jest zasadniczą negacją tej myśli, która przewodniczyła romantyzmowi, a właściwa istota jego myśli tonie w tej ogólnej materji, która nie zna różnic ras i cywilizacji i uważa siebie samą jako początek i koniec całego świata. Naturalizm jest w błędzie, ale ten błąd podniósł do absolutnej zasady, zamknął epokę romantyzmu na rygle żelazne i zaczął także od siebie.
Jak wogólności rzadkim jest u nas człowiek, co umie grosz składać do grosza, kapitalizować dochody i tworzyć majątek, tak i społeczeństwo nasze nie składa swoich duchowych nabytków i nie tworzy duchowego skarbu narodu. Któż może temu niedostatkowi zaradzić? Tylko krytyka. Ale nie tacy krytycy, co rozpatrują książkę ze stanowiska swego własnego stronnictwa i tylko w tym celu, ażeby jej ułomności wykazać, a jej zalety przemilczeć. Takich krytyków od dawna już niema we Francji i w Niemczech; ukształcona opinja publiczna wysiekła ich rózgami solonemi, szyderstwem i pogardą i napędziła ich do rot polemistów, do których z powołania należą; zostali tylko ci, co dzieła ludzkiego gienjuszu rozpatrują ze stanowiska prawdziwej sztuki i ogólnego pożytku. Tak samo i u nas: im więcej będzie takich krytyków, co staną na takiem stanowisku wyniosłem i obok błędów i niedostatków wskazywać będą ogółowi miododajne kwiaty, znajdujące się wre wszystkich literackich utworach, z jakiegokolwiek pochodzą obozu, to i ogół nauczy się zbierać te miody i składać je do swojej skarbnicy i będą szkoły i prądy czasowe w literaturze, ale wszystkie będą kontynuacją swych poprzedników, i będzie je wiązał nieprzerwany łańcuch ze sobą, łańcuch składający się z ogniw rozmaitego kształtu i barwy, lecz stanowiący całość jednolitą, bo kuty z jednego i tego samego metalu.


Paryż.Zygmunt Kaczkowski.