Cóżem zawinił? Zaliż to jest zbrodnią,
Żem twój syn, trawion boską wiedzy żądzą,
Zapragnął poznać myśl bogów tajemną?
Wszakżeś sam kazał rozumu pochodnią
Rozświecać drogi tym, którzy tu błądzą;
Wszakżeś sam nie chciał, by mi było ciemno;
Więc za cóż teraz tak mścisz się nade mną?!...
Przecieżem nie chciał być tobie zaprzańcem
I aby jeno poznać cię i zgłębić,
Oddałem własne na ofiarę dziecię!
A tyś mię za to pokarał kagańcem,
Rozkazał głodzić, mordować i gnębić,
Zrobił ostatnim nędzarzem na świecie,
Chociażem, Zeusie, syn twój, syn twój przecie!
O, gdybym nawet zawinił, gdzież miara
Twojego gniewu, gdzież jest litość twoja,
Gdzie miłosierdzie?... Takaż twoja władza?...
Toż w wiecznej kaźni (prawda jak świat stara)
Najhartowniejsza pęka ducha zbroja,
A gdy nadzieja serc już nie odmładza,
Nawet i cnota w zbrodnię się przeradza!
Jeżeli tego nie mając na względzie,
Karzącej dłoni nie cofasz z nade mnie;
Jeżeli gniew twój nie zna żadnych granic;
Jeżeli mścisz się i spychasz tak wszędzie
Wydziedziczonych w coraz głębsze ciemnie
I wszystkie skargi i łzy ich masz za nic —
................
To gdzież jest szala, na której się waży
Twój sąd nad światem i co sąd ów znaczy?
Znijdź raczej tutaj, do głębi Erebu
I stąd mu panuj! Niech świat się nie skarży,
Że chcesz panować śmierci i rozpaczy,
Kiedy on życia pragnie, nie pogrzebu,
Napróżno tobie ufając i niebu!...