Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

co od nich pochodzi. Nie używa soli do swych potraw, bo sól to przysmak białych, nie pije wódki, bo wódka z białymi przywędrowała, jada wyłącznie to, czego wyspa dostarcza; nigdy o jego uszy nie obił się wystrzał broni palnej, a usta jego nie dotknęły tytoniu białego człowieka. Ale gdyby się dowiedział, że który z jego poddanych krzywdę białemu człowiekowi wyrządził, ukarałby go srogo, bo sprawiedliwość króla Moki nie rozróżnia kolorów skóry. Wszyscy bubisi kochają go jak ojca i posłuszni są ślepo jego rozkazom, ale mało kto po za jego najbliższemi oglądał go, bo dostęp doń trudny, nawet dla czarnych. Chyba, że kto wyjątkowo skrzywdzony przywędruje ze skargą: wtedy zawsze posłuch otrzyma. Niedawno, przed trzema laty, gubernator hiszpański chciał się koniecznie do niego dostać i namówić go, by dzieci swoje do misji katolickiej oddał. Wyprawił więc posłów z bogatemi podarunkami, ale Moka podarunki odrzucił, a na usilne żądanie osobistego widzenia się z nim, odpowiedział dumnie przez swoich ludzi, że „od gubernatora do niego tak daleko, jak od niego do nieba“.
— A jednak — zarzuciłam Scottowi, — znam dwóch białych, którzy nigdy nie kłamią, a którzy zapewniali mnie, że widzieli króla Mokę we własnej osobie.
Scott uśmiechnął się chytrze.
— Nie kłamią oni, a przecież go nie widzieli — odparł. Widzieli brata jego, który bardzo do niego podobny i którego krewni królewscy, złakomiwszy się czasem na podarki, pokazują tym, co go koniecznie chcą widzieć. Ale sam król Moka nie wie o tem i wpadłby w srogi gniew, gdyby się dowiedział.
Umilkł, i po chwili zakończył określeniem wysoce charakterystycznem w ustach murzyna:
— Król Moka jest człowiekiem prawdy.
Zadumałam się.
Więc w tym świecie istot nieoświeconych, u których instynkta zastępują miejsce uczuć, a zaspokojenie najpierwotniejszych fizycznych potrzeb starczy za wszelkie ideały, w tym świecie tak poziomym, tak tępym, zdołał wytworzyć się i żyje kult człowieka, który ani siłą zbrojną nie gnębił, ani przepychem bogactw nie olśniewał, ani szczodremi dary nie jednał, ale pierwszy, cudowną intuicją wiedziony, wsparł swój tron dziki, w wygasłym kraterze samotnej afrykańskiej góry ukryty, na tych najwspanialszych postumentach, które może dopiero szczyt cywilizacji kiedyś europejskim tronom pobuduje: na sprawiedliwości, prawdzie i pokoju.


Santa Maria de Fernando Poó.Hajota.