Strona:Upominek. Książka zbiorowa na cześć Elizy Orzeszkowej (1866-1891).pdf/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cóż wżdy się z nami dzieje, iż tak nic nie dbamy,
Jako Philip w konopiach prawie ulegamy.


Powszechnie dziś używana forma „wyrwał się“ powstała ze stopniowej zmiany pierwowzoru: „wymknął go“ zamieniło się na „wymknął się“, a to ostatnie na synonim „wyrwał się“. Dzisiejsze zastosowanie przysłowia jest zupełnie odmienne od pierwotnego: mamy tedy tutaj dwa przysłowia różnego znaczenia, choć wyszłe z jednego źródła. Tak więc widzimy, że „Filip“ nie był posłem sejmowym, ani „konopie“ nazwą wsi, jak to dotąd jeszcze słyszeć można. Przeciwko panu Filipowi o niezasłużony rozgłos walczył piórem pierwszy Darowski (str. 110), po nim obszerniej i wyczerpująco dr. Józef Rostafiński (Legenda o Filipie z Konopi).
„Jedno sa sa, a drugie do lasa“, tak brzmi u Rysińskiego (cent. V) przysłowie, które dzisiaj zamieniło się na: „jeden do sasa, a drugi do lasa“. U Zawadzkiego (Gemmae latinae, str. 52) czytamy: „jeden sasa, drugi do lasa“. Przysłowie to nie mogło powstać za czasów Augusta II i St. Leszczyńskiego, czego szeroko, bo aż na 18 stronicach dowodził Wójcicki (III, str. 84—102), a za nim inni, z tej prostej przyczyny, iż jest od wypadków owej doby daleko starszem. Jedna cytata z autora XVI w., który przysłowia tego użył, wystarczy do zrozumienia, skąd wzięło początek. Ks. Gilowski w „Postyllach“ czyli kazaniach, drukowanych w roku 1579, pisze na str. 127: „trudno ma wóz dobrze iść, kiedy jeden stary wół ciągnie dobrze sa sa, a drugi młody do lasa, potrzeba sworności“. — O przysłowiu tem pisał obszerniej Darowski (str. 45).
Taką jest historja trzech powyższych przysłów, których początek rozmaicie, a zawsze fałszywie dotąd wykładano, nie zwracając uwagi na wyniki nowszych, ściślejszych poszukiwań, które na nie prawdziwe światło rzuciły. Ramy artykułu tego nie pozwalają mi przytaczać więcej przykładów; to pewna wszakże, iż między przysłowiami polskiemi mało jest takich, których nieznanego początku nie strojonoby w podaniowe lub historyczne szaty, gwałtem do danego przysłowia przykrajane, chociażby wcale do niego nie pasowały. Mniej lub więcej zręcznie utworzone podanie, z ust do ust podawane, przez wieki krążyć może w narodzie i za prawdziwe uchodzi; z chwilą jednakże, gdy umiejętna i sumienna krytyka niezbitemi dowodami je obali i odmówi mu wpływu na powstanie jakiej myśli lub wyrażenia, ujętego później w przysłowie, winniśmy starać się o zastąpienie go wykładem nowym, uznanym i czyste ziarno prawdy zawierającym.
Pan „Filip“, który nigdy światła nie widział, a więc i sejmu; „Dosia“, która, jeśli sto lat przeżyła, doznała już przez to nie małego dowodu łaski opatrznościowej, i inni tym podobni bohaterowie za wykreślenie ich z ksiąg pamięci ludzkiej żadnego do nas żalu mieć nie będą.

Warszawa.Samuel Adalberg.