Strona:Tryumf.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Skoho się stoi wyżej nad wszelką khytyką i to jeszcze khytyką phrzez dzióhkę od klucza... Guahda e passa! Die Hehhhen heiten — —

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— A to coś okhopnego! To powinna phokuhatohya! Do czego tą dochodzi! Powinni go do khyminału zamknąć! To łoth! To łajdak! To jest fohmalna zdhada khaju! To jest kalanie własnego gniazda! To jest nieposzanowanie świętości! To jest zamach stanu! To jest paszkwil! A! A! A! To jest książka, któha zgubi do rheszty Polskę! To się powinno zakazać sphrzedawać! To potwohność! To się powinno na indeks! Ten człowiek waht inkwizycyi świętej! To thrzeba z ambon! Jego thrzeba z khaju wyświęcić!
— Jakże, kiedy nikt nie wie, kto to jest — pseudonim
— Moja dhoga, ja tysiąc rheńskich dam, kto go odkhyje! Napiszę zahaz do ojca Nenufaha — kto mu da rhady, to jezuici! Zdemaskować łotha!
— Okhopne czasy. Rhunie ta biedna ojczyzna, gdy się w niej takie książki ukazują... „Papugi i pasożyty“!...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— No i co moja dhoga, no i co?
— Jakem się wzięła do łoboty, cały pokój w Watykanie urządziłam! Meble bołdo ze złoceniami —
— No i co Ojciec Święty?