Strona:Tomcio Paluszek.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —

PALUSZEK. Ptaszyno ukochana, dzięki ci!
WILGA. Dałeś mi ostatnią okruszynę chleba, gdyś szedł z rodzicami. Byłeś głodny, a podzieliłeś się ze mną — nie pozwolę wam zginąć z rąk olbrzyma.

(Słychać ryk olbrzyma)

Uciekajcie! uciekajcie! Już jest blizko;

(Dzieci uciekają)

WILGA. Zatrzymam go, gdy iść będzie, nie pozwolę dogonić!
OLBRZYM. (pędzi). A! niegodziwi! Czuję was w powietrzu! Zaraz pożrę!
WILGA. Nie tu! Nie tu! W tamtą stronę!
OLBRZYM. Co to? ptak mówi? Hej! ty czarownico, czy nie szły tędy cztery małe twory?
WILGA. Poszły w tamtą stronę! (wskazuje przeciwną stronę).
OLBRZYM. Aaa! Sądziłem, że w tę właśnie!
WILGA. Takie małe twory z koronami w ręku?
OLBRZYM. (zgrzyta zębami) Tak! Tak!
WILGA. To tutaj, gdzie ci pokazuję, pędź!
OLBRZYM. Ja im sprawię! (biegnie).
WILGA. Niech pędzi, a ja powiem, żeby wyszli z drzewa i uciekali! On będzie teraz biegł dzień cały, a gdy pozna zdradę, oni już