Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pierwszemu mitowi o stworzeniu świata. Bogowie, zamordowawszy olbrzyma Imera — który, dzięki „ciepłemu wiatrowi“ i z wielkim jakimś chaotycznym trudem, powstał ze spotkania się mrozu i ognia, — postanowili z niego zbudować świat. Krew jego utworzyła morze, ciało stało się ziemią, kości — skałami, z jego brwi utworzyli oni Asgard, przybytek bogów, czaszka jego zmieniła się w wielki strop błękitny bezmiaru, a mózg w obłoki. Co za podanie! Co za i myśl nieokiełznana, wielka, kolosalna, bezmierna, — której sądzonem było w swoim czasie podpaść pod jarzmo i zmienić się w całkowitą wielkość, nie kolosalną, lecz boską i potężniejszą nad olbrzymiość — przez Szekspirów i Goethe’ych! Z ludzi owych powstaliśmy zarówno duchowo, jak i fizycznie.
Lubię też wyobrażenie, jakie mieli oni o drzewie Igdrazil. Całe życie przedstawiali pod postacią drzewa. Igdrazil, jesion, drzewo istnienia, zapuszcza swe korzenie głęboko, aż do państw Heli czyli śmierci; pień jego wznosi się wysoko jak niebo i rozpościera swe konary na wszechświat cały: takiem jest drzewo bytu. U stóp jego, w państwie śmierci, trzy Norny, fatalności: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość — polewają jego korzenie wodą, czerpaną ze źródliska świętego. „Gałęzie“ ze swemi gałązkami i listkami — wypadki, cierpienia, czyny, katastrofy — rozpościerają się przez wszystkie ziemie i czasy. Nie jestże tam liść każdy biografią, a każde włókienko czynem lub słowem? Konary drzewa — to dzieje plemion. Szum jego jest zgiełkiem żywota ludzkiego od początku czasów. I drzewo tam wzrasta, podczas gdy to tchnienie namiętności ludzkich szumi skróś niego — to burza