Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tak, od Odyna Normana do Anglika Samuela Johnsona, od Boskiego Założyciela chrześcianizmu do zasuszonego arcykapłana encyklopedyzmu, po wszystkie czasy tudzież wszędzie bohatera czczono, i tak będzie działo się zawsze. Wszyscy my kochamy, kochamy oraz szanujemy wielkich ludzi, tudzież z poddaniem się chylimy przed nimi głowy, i czyż moglibyśmy tego nie uczynić bez hańby dla siebie? Czyż każdy prawdziwy człowiek nie czuje, że jego samego podnosi hołd, złożony czemuś, co jest rzeczywiście odeń wyższe? W sercu ludzkiem nie może powstać wznioślejsze i bardziej błogosławione uczucie. Co do mnie, wielce mnie pociesza, że żadna logika sceptyczna lub pospolitość ogólna, żadna nieszczerość i jałowość jakiegokolwiek czasu ze wszystkiemi jego wpływami, — nie potrafią zniszczyć tej szlachetnej prawowierności, czy też czci wrodzonej w duszy ludzkiej. W czasach niewiary, które muszą niebawem stać się czasami rewolucyi, kiedy tyle rzeczy się wali w gruzy, ujawnia się bolesny upadek oraz ruina. Mnie samemu się zdaje, gdy myślę o dniach naszych, że ta niezniszczalność czci dla bohaterów jest wiecznym jakimś dyamentem, punktem, od którego niżej żadna ruina rewolucyjna upaść nie może. Chaotyczna ruina wszystkiego, co się nadłamuje, a nawet pęka pośrodku i dokoła nas przewraca, też tak daleko zajdzie, — ale nie dalej. To jest wiecznym kamieniem węgielnym, na którym wszystko może się zacząć odbudowywać. Niech człowiek w ten lub ów sposób czci bohaterów; my wszyscy ich szanujmy — i niech trwa wiara, że trzeba, abyśmy zawsze szanowali wielkich ludzi: to stanowi dla mnie opokę, co przetrwa wśród wszelkich gruzowisk, — jedyny punkt stały w rewolu-