Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żeby na życie zarobić. Zresztą nawet z tem przepisywaniem nie umie sobie dać rady: „dzięki obiadom za domem — powiada — grozi mi śmierć głodowa w domu.“ Dałoby się też wiele powiedzieć i o jego czcicielach! Jeśli dobre lub złe praktykowanie czci dla bohaterów daje miarę zdrowotności lub chorobliwości życiowej pewnego pokolenia, to czyż możemy powiedzieć, że owe pokolenia były najlepszego gatunku? Wbrew jednak wszystkiemu, bohaterscy nasi ludzie pióra uczą w najlepsze, rządzą, są królami, kapłanami, lub czem się wam podoba ich nazwać; ze względu na rdzeń rzeczy, nic nie potrafi im w tem przeszkodzić. Świat musi być posłusznym temu, kto myśli i widzi. Świat zdoła zmienić postać faktu; z jednego i tegoż samego może uczynić albo słońce letnie o blasku stałym i błogosławionym, lub gromy i cyklony czarne i przeklęte, z niewypowiedzianą różnicą korzyści dla siebie! Postać faktu jest do zmienienia, treść zaś jego zmienić nie leży w mocy żadnej potęgi pod stropem niebios. Światłość — lub w przeciwnym razie błyskawica: niech świat wybiera. Chodzi nie o to, czy zwiemy jakiegoś Odyna bogiem, prorokiem, kapłanem lub innem jakiem mianem, — lecz o to, czy wierzymy słowu jego: w tem tkwi jądro rzeczy. Jeśli słowo to prawdziwe, będziemy musieli w nie uwierzyć, a wierząc, będziemy je musieli wykonać. Jak nazwiemy, jak przyjmiemy bohatera lub słowo jego, tyczy się to nas samych przeważnie. Słowo to, — ta prawda nowa, to nowe i głębsze objawienie tajemnicy wszechświata, — nosi cechę posłannictwa z wysokości, wymaga posłuszeństwa i musi je koniecznie uzyskać dla siebie.