Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skała, lecz obfitująca w źródła słodyczy żywej! W piersi jego drzemał spokojnie dziki tudzież gwałtowny wir namiętności i zdolności, serce jego przepełniała melodya niebiańska. Widzimy w nim szczerość wzniosłą i surową, przyjacielską, prostaczą, uczciwą, — widzimy prostotę siły z właściwym jej ogniem błyskawicy i słodką rosą litości: to niby Tor morski, bóg-wieśniak.
Brat Burnsa, Gilbert, człowiek godny i odznaczający się zdrowym rozsądkiem, mówił mi, że w dniach swej młodości Robert, pomimo biedy, okazywał zawsze wesołość wielką w rozmowie; był to towarzysz pełny niezmiernej werwy, humoru, zdrowego rozsądku oraz serca, i daleko przyjemniej go było słuchać tam rozebranego przy kopaniu torfu na błotach lub przy innych robotach podobnych, niż kiedybądźkolwiek potem. Łatwo temu dać wiarę. Ta to podstawa wesołości („grunt dobrego humoru,“ jak powiada stary margrabia Mirabeau), ten pierwiastek najpierwszy słońca tudzież życia, ożeniony zinnemi przymiotami poważnemi i głębokiemi, stanowi jednę z cech Burnsa najbardziej pociągających. Mieści się w nim wielki zasób nadziei; naprzekór tragedyi swego życia, nie był to człowiek ponury. Mężnie otrząsał się on ze swych zgryzot i przeskakiwał je zwycięzko. To niby lew, otrząsający „krople rosy ze swej grzywy,“ niby rumak bystry i dzielny, który śmieje się przy uderzeniu kopii. Ostatecznie zresztą, czyż nadzieja i wesołość, w rodzaju tych, jakiemi obdarzony był Burns, nie płyną, ściśle rzeczy biorąc, z uczucia gorącego i szlachetnego, stanowiącego właśnie początek wszystkiego w człowieku?