Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

biorą do urządzenia, ułatwienia, wspomożenia tego, i nie ustają, dopókąd choć do pewnego stopnia tego nie spełnią. Mówię: ze wszystkich kapłaństw, arystokracyj i klas rządzących, istniejących obecnie w świecie, niema żadnej klasy, którą wolnoby porównywać pod względem znaczenia z tą kastą kapłańską publicystów. Oto jest fakt, na który wolno rzucić okiem w przechodzie i z którego można wyprowadzić wnioski. „Literatura sama o sobie będzie miała staranie“ — odrzekł Pitt, kiedy nań nalegano, aby udzielił jakiejś pomocy Burnsowi. „Tak — dorzucił Southey, — będzie ona miała staranie o sobie... i o panu także, jeśli na nią uwagi zwrócić nie zechcesz!“
Nie o wynik dla samych publicystów osobiście tu chodzi; oni są tylko osobnikami, nieskończenie małym odłamkiem całego ciała — i mogliby sobie dalej walczyć i żyć lub umierać, jak się do tego przyzwyczaili. Ale co się głęboko tyczy społeczeństwa całego, to pytanie, czy ma ono pomieścić światło swoje na wysokościach, aby stąpać w jego promieniach, — czy też rzucić je pod nogi i rozrzucić we wszelkiego rodzaju dzikiem zniszczeniu (nie bez przewrotów), jak to działo się w przeszłości? Światło — jedyna to rzecz niezbędna dla świata. Postawcie mądrość na czele świata, a będzie on walczył w walce swojej zwycięzko i będzie najlepszym światem, jaki człowiek zdoła stanowić. Anomalię tej klasy literackiej niezorganizowanej nazywam rdzenia wszelkich innych anomalij, wynikiem zarazem i przyczyną; dobre jakieś w tym względzie urządzenie byłoby jako punctum saliens nowej życiowości i sprawiedliwego urządzenia świata. W niektórych krajach Europy, we Francyi,