Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sca z wyzwaniem dyabła i rzucił w niego swój kałamarz; widmo natychmiast znikło! Ale została jeszcze plama, świadectwo wielu rzeczy. Każdy uczeń aptekarski może nam teraz powiedzieć, co należy myśleć o tem zjawisku z punktu widzenia naukowego, lecz serce człowieka, serce, które śmie stanąć z wyzwaniem oko w oko przeciw piekłu samemu, nie zdoła dać większego dowodu męztwa: ani na ziemi, ani pod ziemią niema już nic, przed czem onby zadrżał. Co za nieustraszoność! „Dyabeł wie — pisze on razu pewnego, — że nie wypływa to u mnie ze strachu. Widziałem i stawałem bez bojaźni przeciw wielu dyabłom. Książę Jerzy (lipski, jeden z wielkich jego wrogów) nie równa się dyabłu (daleko jest odeń niższy)! Gdyby mi było trzeba, wjechałbym konno do Lipska, choćby tam nawet przez dni dziewięćdziesiąt z rzędu padał bezustanku deszcz z samych książąt Jerzych.“ Co to za zbiorowisko książąt do tratowania!
Błądzą też zarazem wielce ci, którzy wyobrażają sobie, że męztwo tego człowieka było okrucieństwem, prostym uporem, dzikością pierwotną i w karby nieujętą, co mniema wielu. Dalekie to od prawdy! Brak strachu może pochodzić z braku myśli lub uczucia, z nienawiści i wściekłości bezmyślnej, — męztwa jednak tygrysa nie cenimy wysoko! Wcale inaczej działo się z Lutrem; żaden zarzut względem niego nie mógł być niesprawiedliwszym od tego zarzutu dzikiej tylko gwałtowności. Nosił on w piersiach serce szlachetne, pełne litości i miłości, jakiem zaprawdę zawsze bywa serce prawdziwie mężne. Przed wrogiem silniejszym tygrys ucieka, to też nie nazywamy go mężnym, lecz tylko dzikim i okrutnym. Mało znam rzeczy bardziej