Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

myśli, w której staje się do pewnego stopnia możliwym sąd o Lutrze i ludziach jego miary, a wtedy będziemy mogli wdawać się z wami w argumentacye.
Tetzel, mnich, wysłany nieoględnie w celu handlowym przez Leona X, — któremu zależało jedynie na ściągnięciu trochę grosza i który, co do reszty, był, jak się zdaje, prędzej poganinem niż chrześcianinem, jeśli jeszcze był czemkolwiek, — przyjechał do Wittenberga i rozpoczął tam swój targ gorszący. Parafianie Lutra kupowali odpusty i uniewinniali się przed nim na spowiedzi tem, że otrzymali już przebaczenie swych grzechów. Luter, jeśli tylko nie chciał, jako tchórz podły, fałszywy, uchybić obowiązkom swego stanowiska w środku samym skrawka małego przestrzeni, do niego, a nie do kogo innego należącego, — musiał powstać przeciw odpustom i głośno powiedzieć, że były one nicością i drwinami opłakanemi; że grzechy żadnego człowieka na ich mocy odpuszczenia otrzymać nie mogły. To stanowiło początek całej reformacyi. Wiemy, jakiemi drogami potoczyły się dalsze losy całej reformacyi od chwili tego pierwszego wyzwania publicznego, Tetzlowi rzuconego, aż do dnia ostatniego października roku 1517; wiemy o napomnieniach i argumentach; wiemy, jak coraz bardziej się ona szerzyła i coraz wyżej wznosiła, aż stała się wreszcie nieugaszalną i świat cały objęła. Luter pragnął serdecznie, aby tym pretensyom oraz innym stało się zadość; wcale jeszcze nie zamierzał wnieść rozdwojenia do kościoła, lub zbuntować się przeciw papieżowi, ojcu chrześciaństwa. — Wytwornego papieża poganina mało obszedł ten mnich wraz ze swą doktryną, zapragnął on jednak stłumić zrobiony przezeń hałas: po trzech