Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

leby tylko serce jego przepełniała cześć szczera, byleby tylko całą przestrzeń jego umysłu ciemnego tudzież ciasnego rozświecała ta ostatnia, byleby tylko, jednem słowem, wierzył on niezachwianie w swego fetysza, — a będzie tem żył, jeśli niezupełnie dobrze dla siebie, to przynajmniej o tyle dobrze, o ile to dla niego będzie łatwo możliwem — i każdy pozostawi go tak w spokoju i bez molestowania.
Wchodzi tu jednak w grę okoliczność fatalna bałwochwalstwa, a mianowicie to, że w czasach proroków żaden umysł ludzki nie hołduje szczerze swemu fetyszowi, czy symbolowi. Zanim powstać może prorok, który przejrzy, że jest to tylko drewno, wielu ludzi musi niezbędnie zacząć domyślać się niewyraźnie, że istotnie nie jest to nic innego. Za godne potępienia bałwochwalstwo uważam bałwochwalstwo nieszczere. Zwątpienie przegryzło serce ludzkie; i widzimy, jak dusza ludzka konwulsyjnie się chwyta jakiejś arki przymierza, która, jak czuje, stała się już nawpół widmem. Stanowi to jeden z najokropniejszych widoków. Dusze nie są już pełne swego fetysza, lecz roszczą tylko do tego pretensyę i chciałyby jedynie wmówić w siebie, że są go pełne. „Nie wierzycie — powiada Coleridge; — wierzycie tylko, że wierzycie.“ Takim jest koniec wszelkiego rodzaju ubóstwień i symbolizmów, takim — pewny symptom, że śmierć już blizka. Odpowiada to temu, co w naszych czasach nazywamy formalizmem, czcią dla formułek. Istota ludzka nie potrafi się dopuścić czynu niemoralniejszego; to bowiem tworzy początek wszelkiej niemoralności, lub, lepiej powiedzieć — coś uniemożliwiającego jakąkolwiek moralność: rdzeń sama istoty moralnej uległa przez