Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czy Bentham, ze swą pożytecznością, ze swą opartą na korzyści i stracie cnotą, zmieniając ten świat boży w jakąś martwą maszynę parową, a nieskończoną i boską duszę ludzką w rodzaj wagi do ważenia niby siana i węgla, przyjemności i przykrości, — czy też Mahomet daje nam najbardziej nędzny i fałszywy pogląd na człowieka i jego w tym wszechświecie przeznaczenie, — odrzekłbym: nie Mahomet!
Streszczając powyższe, powtórzę, że religia Mahometa jest odmianą chrześcianizmu; że tkwi w niej szczery pierwiastek tego, co jest duchowo najwyższem, — przeświecający przez nią, pierwiastek, który nie powinien być dla oczu naszych zasłoniętym przez żadne niedoskonałości. Skandynawskiego boga żądzę rozszerzył Mahomet w niebo, lecz niebo symboliczne obowiązku świętego, na które trzeba zasłużyć wiarą i dobremi uczynkami, mężnym czynem oraz boską cierpliwością, w której jeszcze więcej męztwa. Jest to poganizm skandynawski z istnie niebiańskim dodatkiem. Nie nazywajcie tej religii fałszywą, patrzcie na jej prawdę, nie zaś na jej fałsz. Ona stanowiła religię i wiatyk piątej części całej rodziny-ludzkości w ciągu tych ostatnich wieków dwunastu. Oprócz tego wszystkiego, była to religia, w którą z głębi serca wierzono. Ci Arabi wierzą w swoję religię i żyć nią usiłują! Nigdy, od najpierwszych czasów, za wyjątkiem chyba może purytanów angielskich z czasów nowożytnych, chrześcianie nie okazali takiej niezłomności w swojej wierze, jaką muzułmanie okazują w swojej, wierząc w nią całkowicie, śmiało z nią stając wobec czasu i wieczności. I tej nocy stróż uliczny w Kairze na wołanie: „kto idzie?“ usłyszy z ust przechodnia wraz z odpowiedzią