Strona:Thomas Carlyle - Bohaterowie.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzeczy do powiedzenia nie umie on nic wypowiedzieć. Tkwiąca w nim myśl nie nadaje się do żadnej formy i rzuconą jest bez żadnego następstwa, metody, związku; te myśli Mahometa wcale nie są sformowane, padły tam one bezforemnie, z widocznemi śladami walki, i leżą w stanie niewyrażenia się, chaotycznym. Wymówiliśmy słowo „głupi,“ ale nie głupota przyrodzona, lecz brak zupełny wykształcenia cechuje książkę Mahometa. Znać, że człowiek ten nie studyował sztuki mówienia, że w pośpiechu i zgiełku walki nieustannej nie starczyło czasu, by dojrzało w nim słowo uczone. Jest to tracący oddech i drżący pośpiech oraz gwałtowność człowieka, co walczy w największym natłoku bitwy o życie i zbawienie: takiem przedstawiało się usposobienie autora! W szalonym pośpiechu, właśnie z powodu samej wielkości myśli, nie jest on jej w stanie wyrazić. Szereg wypowiedzeń się tak nastrojonej duszy, zabarwionych przeróżnemi stronami ujemnemi walki dwudziestotrzyletniej, raz dobrze, raz źle odzwierciedlonemi: — oto Koran!
Winniśmy bowiem patrzeć na Mahometa w toku tych lat dwudziestu trzech jako na środek świata ciągłych starć. Bitwy z Korejszytami i poganami, kłótnie w łonie wiernego ludu, upadki własnego jego dzikiego ducha — wśród wszystkiego tego znajdował się on niby w nieustannym wirze i dusza jego spokoju nie zaznała. Wśród nocy bezsennych, jak łatwo sobie wyobrazić, dzika dusza tego człowieka, miotana tym wirem, witała wszelki błysk stanowczy wobec tylu trudności jako światło prawdziwe, z niebios zesłane; wszelkie postanowienie własnej myśli, tak dlań niezbędne, uważał on za błogosławiące natchnienie ja-