Strona:Teodor Jeske-Choiński - Klemens Junosza Szaniawski.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pogodnego umysłu. Malarz ubóstwa, trosk, rozczarowań, przykrej walki o byt uśmiecha się zwykle z taką dobrotliwością, jakgdyby widział dokoła siebie samych tylko wybrańców szczęścia.
Na ten jasny koloryt złożyły się dwa rysy znamienne indywidualności Junoszy: optymizm i humor. Optymista odnajdywał nawet w brudzie nędzy złote błyski, humorysta bawił się nawet nikczemnością ludzką.
Junosza był na wskroś jowialnym szlachcicem polskim, po którym pesymizm drugiej połowy XIX-go stulecia przeszedł bez śladu. Jak dowcipkował sam do ostatniej chwili, chociaż życie nie słało mu nigdy kwiatów pod stopy, jak nie tracił humoru nawet wówczas, kiedy go ciężka choroba nagle powaliła, druzgocąc go w pełni sił męskich, tak nie pozwalał swoim tworom upadać na duchu. Jakoś to będzie — mówili i wierzyli po dawnemu jego „panowie bracia” — i bywało zwykle jakoś.
W rzeczywistości dzieje się inaczej. Walka o byt nie uwzględnia, niestety, słabej dobroci i wesołej nieopatrzności, a ciało ludzkie nie znosi nadmiernego wysiłku, lecz tych smutnych prawd nie uznawał, nie chciał uznać optymizm Junoszy. Zawsze uśmiechnięty mimo łez, zbierających się nieraz pod powieką, łagodził ból nadzieją szczęśliwszego jutra, troskę dowcipem.
Ktoś inny, nie tak pogodny, jak Junosza, byłby z położenia pani Zarzeckiej („Na zgliszczach”) wysnuł płaczliwy melodramat. Jego optymizm otoczył osieroconą kobietę dobrymi ludźmi (rządca Dyrdejko, chłop Gajda), wybawił ją ze szponów Pacanowera i połączył w końcu z mężem.

(D. c. n.)
Teodor Jeske-Choiński.