Strona:Teodor Herzl.pdf/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nia się wprawdzie zlekka ku Palestynie, lecz tego nie wypowiada. Kwestja pozostaje w zawieszeniu. Gdyż zasadniczem, rozstrzygającem, istotnem, tem, na czem jedynie zależy, jest państwo żydowskie poprostu, terytorjum, autonomja narodowa, samookreślenie, niepodległość. Celem Herzla jest stworzenie nowego dzieła, nie nawiązanie do historji; budowanie przyszłości, nie odrodzenie wielkiej przeszłości. Jakżeż mogłoby być inaczej? Herzl stracił przecież łączność duchową z żywem i historycznem żydostwem, lub też nigdy jej nie posiadał. Wychowanie, zawód i środowisko oddaliły go niezmiernie od wewnętrznego życia żydowskiego. Kto wie, czy miał on choćby tylko sposobność wziąć do ręki książkę hebrajską od czasu swej „Bar-Micwah“, kiedy to ku radości zebranych pięknie i ze zrozumieniem odczytał „Haftarę“ w budapeszteńskiej synagodze przy ulicy Tabacznej, i następnie z właściwem sobie już wówczas ciepłem serdecznem złożył ślub przed rodzicami i gośćmi, że pozostanie wiernym judaizmowi do ostatniego tchnienia. Opowiadają coprawda, że czytał on dużo w zakresie historji żydowskiej. Lecz skąd mógł on się dowiedzieć, że istnieje żydostwo aktywne, którego rozwój znajduje się w ruchu nieustannym? Skąd mógł zasięgnąć wiadomości, że prócz duszy żydowskiej, która w religji pokłada swe pieśni, łzy, modlitwy, nadzieje i tęsknoty, istnieje jeszcze duch żydowski, który coraz to nowe odbiera ze świata wrażenia, przerabia je i tworzy z nich nowe wartości? Skąd miałże o tem wiedzieć, jeżeli nawet historycy żydowscy, nie wyłączając najlepszych tego nie wiedzą, lub, wiedząc, nie opowiadają!
Herzl o tem nie wiedział, nie mógł wiedzieć. Dlatego też natykamy się tu i owdzie w „Państwie Żydowskiem“ na rzeczy dziwne, które byłyby bolesne, gdyby nie należały, że tak powiem, do dziejów przedsjonistycznych. Tak naprzykład Herzl nie wie, jaki język ma być państwowym w przyszłem państwie żydowskiem. Żargonu zrzekłby się bez żalu. Ale i z hebrajskim nie da się nic zrobić. „Kto z nas umie dostatecznie po hebrajsku, by w języku tym poprosić o bilet kolejowy?“ Tak tedy znajduje on wyjście w uznaniu wszystkich języków za równouprawnione, gdyż państwa wielojęzyczne możliwe są przecież i rzeczywiście też istnieją. Niech tedy owe języki toczą pomiędzy sobą walkę o byt, najwygodniejszy zaś z pośród nich ostoi się jako najsilniejszy. Ale kiedyż słowa te były pisane?