Strona:Taras Szewczenko - Wiersze wybrane.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W calutkim świecie jestem sam…
Załkałem, myśląc o tem… Łkam
I na głos żalę się na Boga…

A tam, przy drodze gdzieś, dziewczyna,
Ukryta pośród smukłych traw,
Konopie czy też len dożyna,
Pod sierp ostatnią naręcz zgina,
A kładąc suszyć ją nad staw,
Płynącą zkądś z burzanów ław
Zasłyszy skargę mą na Boga.

Podeszła do mnie uśmiechnięta
Jak ten na łanie maku kwiat.
Całuje w usta… Pachnie mięta…
Dziewczyna zgania me jagnięta —
Choć one cudze, patrzę rad
I myślę „mój ten cały świat…"
I w sobie samym czuję Boga.
——————————
Dzieciństwa!… Jednak, kiedy wspomnę,
To taki mię ogarnia smęt,
Że ja, pacholę to bezdomne,
Nie orzę dzisiaj skiby skromnej,
Że nie umarłem jako pęd —
Nie znając chimerycznych pęt
I nie przekląwszy ludzi, Boga…