Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 24.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   663   —

Było tu wiele rzeczy prawie nieprawdopodobnych i nadzwyczajnych.
Wkońcu Rudowski opowiedział, że jego przyjaciel nie uląkł się przed wyprawą na morze, by raz już rozciąć węzeł tak strasznie wstrząsającego dramatu.
Tysiąc wykrzykników radości, zdziwienia, zachwytu i dumy przerywały opowiadanie.
Minęło więcej niż godzina, nim Otto doszedł do opowiadania wypadków wczorajszego dnia i do swego pobytu na latarni morskiej. Gdy skończył, książę rzekł:
— Toż to nieprzeciętny człowiek ten mój syn! Z radością przycisnę go do serca, gdy łaskawy Bóg dozwoli mi go jeszcze zobaczyć.
— A ja całymi godzinami będę się modliła do Boga, by go ochraniał na tej pełnej niebezpieczeństw drodze. Nie gniewaj się, mój ojcze, że Karol opuścił swą piękną żonę, by prześladować złoczyńców — rzekła Flora głosem pełnym wzruszenia.
— Gniewać się? Ja? Przenigdy! Gdyby głos mój można było usłyszeć na dalekich wodach, wołałbym doń, że go błogosławię za to śmiałe dzieło. Teraz wiem co go wygnało na tej małej łupinie od orzecha na pustynię morza i jestem pewny, że wróci zdrów. Bóg będzie bronić tak wspaniałego męża... Teraz jednak obchodzi nas hrabia Emanuel. Co uczynimy, mój synu?
— Udamy się natychmiast na latarnię morską i może nam się uda rozpoznać hrabiego — rzekła Flora. — Nie rozumiem tylko, w jaki sposób on się