Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 17.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   473   —

— Do skarbca? — zapytała Karia przestraszona.
— Tak.
— Hrabia udał się tam także. A w pobliżu byli mężowie z worami i skrzyniami. Było ich razem ośmnastu.
— Ach, to straszne! — wołała Indianka. — Hrabia — kłamca, zdrajca — chce wykraść skarbiec królów. Znajdzie tam sennora Helmera i brata, pewnie zabije ich obu. Sennor Arbeles, każ zebrać się twoim vaquerom i cibuolerom. Muszę pośpieszyć do jaskini skarbca, by ich ocalić!
Nastąpił chaos pytań i odpowiedzi.
Tylko Apacha zachował spokój.
— Kto wie, gdzie leży ta jaskinia? — spytał.
— Ja — rzekła Karia. — Poprowadzę was, możemy jechać konno.
— Dajcie mi więc tę dziewczynę i dziesięciu cibolerów i vaqueros!
— Ruszam także z wami! — zawołał Arbeles
— Nie — rozstrzygnął Apacha. — Kto będzie bronić hacjendy? Kto wie co się stać może tutaj? Trzeba zwołać wszystkich mężów, dać mi z nich dziesięciu, inni zostaną w hacjendzie na straży.
Hecjendro zatrąbił. N a ten znak przybiegli stróże trzód i inni słudzy.
Apacha wybrał z pomiędzy nich dziesięciu. Otrzymali broń. Karia dosiadła również wierzchowca. Potem odjechali, podczas gdy reszta została, by strzegąc domostwa.

Po zakończeniu uroczystości zaręczyn wszedł