Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się drzwi i woźny ospale wymieniał czyjeś nazwisko, brunet zatrzymywał się i wtedy dopiero jego rysy zdradzały niepokój i podniecenie, które ledwie dawały się dostrzec w nierównym i twardym kroku. Miał duże ciemne oczy i bardzo ładne ręce. W jego sposobie trzymania się było coś, co przypominało jej męża. Tylko Karol był niższy i bardziej ociężały. Właśnie ta ociężałość najwięcej mu w życiu psuła. Poprostu wątpił o celowości każdego wysiłku zanim zdobył się na postanowienie. Gdy w odpowiedzi na swe podanie otrzymała wezwanie do stawienia się w „Mundusie“, wzruszył ramionami. Może zresztą i nie bez słuszności.
Brunet stawał często przed wielobarwnemi plakatami, któremi bez reszty pokryte były ściany i idąc za jego wzrokiem bezmyślnie odczytywała jaskrawe napisy, zachwalające w słodkich wyrazach urok Dalmacji, fjordów, Biarritz, Kairu, Andaluzji, Wenecji, Alp, Tatr, Karpat, jezior szkockich i augustowskich, palmowych gajów Maroka i rozlewisk czarnomorskich. Tak łatwo to wszystko zobaczyć! Zobaczyć za tanie pieniądze. Oto podróż z Triestu do Algeru kosztuje na wspaniałym okręcie tylko dwanaście dolarów, a przelot olbrzymim płatowcem z Berlina do Wenecji tylko dziesięć. W hotelu „Majestic“ apartament z łazienką wynosi zaledwie osiemdziesiąt franków dziennie. I niema żadnych kłopotów: wszystko można załatwić, przygotować, uplanować i opłacić już tu, na miejscu, w „światowem biurze podróży Mundus“.
Otworzyły się drzwi i woźny powiedział:
— Pani Anna Leszczowa!
Zerwała się, obciągnęła kostjum i zaciskając szczęki przeszła przez pokój, czując na sobie niechętne spojrzenia. Z poczekalni wchodziło się do małego pokoiku, gdzie pracowały dwie maszynistki, a stąd do dużego gabinetu. Przy wielkiem amerykańskiem biurku siedział

6