Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

—Tak — skinął głową.
— Ależ mówię panu, że raczej wstydziłam się wówczas, byłam zażenowana.
— To w pani świadomości — zaoponował — podświadomość jest olbrzymią częścią naszej istoty. To wszechświat, nieznany temu, kto nosi go w sobie.
— Ja tu mieszkam — zatrzymała się Anna przed bramą.
— Czy... prędko panią zobaczę? — zapytał, całując jej rękę.
Anna zawahała się:
— Kiedy... kiedy pan sobie będzie tego życzył.
— Dziękuję pani.
Anna wbiegła na górę, jak najciszej otworzyła drzwi i przeszła do swego pokoju. Rozbierając się myślała o tem, czy między Wandą a Dziewanowskim jest jakieś głębsze uczucie, czy tylko przelotny romans?...


ROZDZIAŁ 2.


Dziewanowski stał jeszcze chwilę na chodniku i palił papierosa, jakby czekał powrotu Anny. Nie skłamał jej, mówiąc, że wywarła na nim bardzo silne wrażenie i w rzeczywistości nie mógł zdobyć się na analizę tego dziwnego uczucia. Nigdy nie polował na kobiety. Jeżeli takie myśliwskie porównanie było dopuszczalne, raczej bywał zwierzyną. Zdarzało się to jednak bardzo rzadko. Dziewanowski unikał kobiet, one zaś zwracały nań tyle uwagi, ile ściągnąć może mężczyzna absolutnie pozbawiony agresywności, a przytem biedny. Nie wstydził się swego smutnego stanu materjalnego. Jego stosunek do pieniędzy zawsze wyrażał się całkowitą obojętnością, ponieważ zaś renta dwustu złotych, którą

66