Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/329

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czego. Zatem musisz przyznać, że twoja cała teorja o niższości kobiety, że twoja kobietofobja nie ma podstaw racjonalnych...
— Zbyt powierzchownie to ujmujesz, gdyż...
— Poczekaj! Nie ma podstaw racjonalnych, a jeżeli chodzi o emocjonalne, kochałeś matkę, kochasz kogoś jeszcze, nad Litunią drżałeś z obawy o jej życie, a pozatem wdajesz się w dyskusje ze mną. Poco? Jeżeli jestem zwykłem zwierzątkiem, pozwól, że zaapeluję do męskiej logiki, kup sobie kanarka, lub morską świnkę i wygłaszaj przed nią swoje filippiki. Czyż nie mam racji?
Władek śmiał się i mówił coś jeszcze, że tu chodzi nie o nią, ani o niego, tylko o zasadnicze rozwinięcie problemu, lecz na zakończenie zapewniał, iż lubi ją pasjami i że najprzyjemniej spędza czas właśnie w jej towarzystwie.
— Ach, ci mężczyźni — uśmiechała się Anna, zamykając za nim drzwi i zabierając się do snu — zapewniają nas, że wnosimy do cywilizacji element rozkładowy, że obniżamy poziom kultury duchowej do zwierzęcej skali, a wolą rozmawiać i przebywać z nami, niż w swojem towarzystwie. Poczciwy gaduła ten Władek...
Wkrótce po Nowym Roku wypisano Litunię z kliniki i obie wróciły do swego mieszkania. Połączone to było dla Anny z pewnym niepokojem. Nie wiedziała, jak obecnie ułożą się stosunki z Marjanem. Marjan był dość subtelny, by wyczuć zmianę, jaka w niej zaszła. Podczas całej, długiej choroby Lituni przyszedł do kliniki tylko dwa razy i to na samym początku. Zamieniła z nim zaledwie kilka zdań, a ostatnio dała wyraźnie do zrozumienia, że nie jest w stanie w takiej chwili zająć się drobiazgami. Zbladł wówczas i Anna dodała dla złagodzenia sytuacji:

327