Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koju, z którym tyle wspomnień się wiązało i gdzie spędziła swoje może najradośniejsze lata.
Gdy została sama wśród tych czterech ścian, pokrytych błękitną matową tapetą, wśród białych mebelków, ustawionych w cokolwiek pretensjonalny sposób tak, jak dawniej, wydało się jej nagle, że oto nic się nie zmieniło, że całe jej małżeństwo, Karol, Poznań, a nawet Litunia, to tylko coś przelotnego, jakiś sen, który minął, i że oto za chwilę trzeba będzie ubrać się i lecieć na wykład, a nie zapomnieć indeksu, bo poczciwy Siankosio obiecał podpisać...
Zaśmiała się głośno, by przywołać siebie do rzeczywistości, która nagle wydała się jej czemś niespodziewanem, zaskakującem tysiącami obcych i obojętnych spraw, warunków, pozycyj, — która wydała się czemś krzywdzącem, dokuczliwem i pustem razem z Karolem, razem z... Przez myśl jej przebiegł prąd ostrej refleksji: jak mogła pozwolić sobie na takie bluźnierstwo! I wogóle co za dziecinada, to gubienie się w poszukiwaniu swojej rzeczywistości, swego miejsca na świecie gdzieś w przeszłości, czy w przyszłości, skoro to miejsce wyznaczone jest dokładnie mapą, planem ulic Warszawy i czterema błękitnemi ścianami pokoju na pierwszem piętrze, wyznaczone czarną cyfrą daty na kalendarzu i złotą wskazówką na zegarku. Rzeczywistością jest to, że jutro rozpoczyna pracę w Towarzystwie Mundus, że trzeba napisać obszerny list do Karola i rozmówić się z ciocią Grażyną co do kwoty, jaką musi jej zwracać miesięcznie za mieszkanie i utrzymanie.
Wiedziała wprawdzie, że ciotka zaoponuje przeciw takiemu postawieniu sprawy, lecz ustąpi rozumiejąc, że Anna wprost nie potrafi zostać zadarmo. Odziedziczyła to po ojcu, który swoje rzadkie rozmowy z córką stale szpikował kilkoma sakramentalnemi zasadami, a wśród tych jedno z naczelnych miejsc zajmowała zasada nie

27